Miałyśmy to szczęście, że od dziecka mogłyśmy podróżować, a nasi rodzice zarazili nas do tej pasji. Podróżowałyśmy jeszcze w czasach kiedy podróżowało się autem, a nie samolotem ;) kiedy aparaty fotograficzne były na film, a zdjęcie nie robiło się komórką, no i kiedy najważniejsze : przeżywało się odwiedzane miejsce, a nie szukało perfekcyjnego miejsca do zrobienia selfie i pochwalenie się nim na Instagramie :)

Dlaczego podróże kształcą i jak wpłynęły one na to kim jesteśmy dzisiaj?
Podzielimy się z Wami naszymi doświadczeniami z niejednej podróży, ale zacznijmy od tych dla nas najważniejszych :)
Podróżowanie w latach 80 tych - cel Jugosławia, Bułgaria
Jako 4, 5, 6 - cio latka jeździłam z rodzicami głównie do dawnej Jugosławii, nie było łatwo bowiem jeździliśmy samochodem bez klimatyzacji naszym Polonezem :) i spali na trasie na parkingach. To czasy, kiedy paszport wydawany był tylko na określony wyjazd, a stanie w kolejkach na granicach bywało mega długie - jak szybko przyzwyczajamy się do dobrego, prawda? Nie było lekko, ale Babcia powtarzała mi jako dziecko "to co zobaczysz, nikt Ci nie odbierze" i ja chyba wzięłam to sobie do serca !!! Jeśli chodzi o te wyjazdy na południe z rodzicami, to tam po raz pierwszy jadłam egzotyczne owoce, poczułam zapach pinii czy eukaliptusa, ale również poznałam ludzi innych narodowości (szczególnie przyglądałam się Niemcom, Włochom i Francuzom) i jako mała dziewczynka zapragnęłam, aby podróżowanie było dla nas również łatwiejsze i abym mogła bez ograniczeń realizować wyprawy do różnych stron świata.
American dream i ciężka praca
Pierwszy wyjazd do Stanów zaliczyłam będąc na studiach wyjeżdżając na work and travel. Wychowana na serialu „Pełna Chata” marzyłam o zobaczeniu San Francisco i pomimo tego ze wspólnie ze znajomymi mieliśmy pracować w Denver, colorado - bilety powrotne do Polski zakupiliśmy już z SF :) ( jakie musiały być obawy naszych rodziców! ) tak spełniliśmy marzenia podróżowania przez prawie trzy tygodnie z Colorado az do Kalifornii , odwiedzajac prawie każdego dnia inne miejsce! ( parki narodowe Yellowstone, Arches, Yosemite, Grand Canion, tętniące miasta Las Vegas, Los Angeles, San Francisco, San Diego i wiele innych) To tam po raz pierwszy w życiu pracowałam na full’a a dokładniej na kilka etatów i zrozumiałam co to ciężka praca. Nie mówię, że jako dziecko wszystko miałam "podane na tacy", ale na pewno nie byłam zmuszona do kredytu studenckiego, czy pracy w trakcie studiów abym mogła się uczyć poza rodzinnym miastem. To tam zrozumiałam tez, że żadna praca nie hańbi i że dzięki ciężkiej pracy mogłam spełnić swoje marzenia podróżowania po Stanach! Już wtedy wiedziałam, że nie będę żałować żadnych pieniędzy na podróże i że wolę kolekcjonować doświadczenia, a nie rzeczy!
Podróże po Azji
Kiedy po raz pierwszy wybrałam się do Azji był to dla mnie pewien rodzaju szok i oczyszczenie zarazem ( a nie była to wyprawa do Indii). Pojechałam tam w ciężkim dla siebie okresie prywatnie i zawodowo, ale zobaczywszy ludzi żyjących w Tajlandii czy Kambodży, szczególnie dzieciaki, które od najmłodszych lat musza zarabiać, żeby utrzymać rodzine, żeby zjeść ciepły posiłek, zrozumiałam, jak wiele mam i jak niewiele znaczą te wszystkie rzeczy materialne na których się skupiamy w zachodniej kulturze. Kupowałam od wszystkich napotkanych dzieci branzoletki, szaliki i inne ręcznie wytwarzane przedmioty.
Rownolegle poznałam inna kulturę i religie i zaczęłam zgłębiać techniki medytacji. Dziś wiem jak wiele mogą nam one pomóc w zabieganym życiu, pomimo tego że sama czasem łapie się w pułapkę „czy moja medytacja była dzisiaj dobra?” ;) To tutaj tez odkryłam moc masażu i wiele naturalnych olejów i olejków :) które towarzyszą mi od tego czasu zarówno w pielęgnacji jak i aromatoterapii.
Istanbul - czyli "inna" Turcja
Turcja to nie tylko nadmorskie kurorty (które odwiedziłam jeszcze będąc młodą dziewczyną), ale i magiczny Istanbul. Kto był, to wie o czym mówię :) Miasto położone na dwóch kontynentach: Europie i Azji; wielokulturowe, wielonarodowe, z inną religią. Było mi tam dane mieszkać przez prawie 3 lata i zarządzać jedną ze znanych polskich marek. Uważam to miejsce póki co za drugi dom i z łezką w oku wspominam ten czas. To tu nauczyłam się tolerancji do innych kultur, religii i po prostu innej mentalności. Praca w tak innym kraju w biznesie nie zawsze była łatwa, nauczyła mnie pokory i otwartości. Życie w mieście zamieszkałym w tamtym czasie przez 17 mln ludzi oraz wielu ekspatów to uczucie jakie wielu osobom towarzyszy kiedy pierwszy raz odwiedzają Londyn czy NY.
To tu poznałam moich wielokulturowych przyjaciół, którzy nauczyli mnie tak wiele o świecie dotąd mi nieznanym i którzy na zawsze będą mi bliscy :) Moje BFF: Asli - Turczynka ( mieszkająca obecnie w Sztokholmie) , Tarana - Hinduska (mieszkająca kiedyś w Indonezji i na Bali, a obecnie w Barcelonie) oraz Molun - Chinka ( wychowana w Brukseli, mieszkająca już na 4 kontynentach!!! , obecnie w Atlancie) oraz Serap - moja nauczycielka tureckiego ( tak podjęłam to wyzwanie!) oraz jej mąż Caner, którego na Olivia Plum mogliście już poznać, dzięki porcelanowym mydelniczkom Zen Ceramics stworzonym specjalnie dla Olivia Plum. No i na koniec - gdyby nie Istanbul, nie poznałabym mojego przyszłego męża Toma :) na tamten czas jedynego digital nomad jakiego znałam i któremu iście zazdrościłam pracy zdalnej z różnych zakątków świata! No cóż, póki co udało mi się go osiedlić w Krakowie, ale myślę, że nie na długo, ponieważ oboje mamy naturę "w drodze" i zapewne niedługo wyruszymy, by odkrywać nowe :)